Listopad minął mi jak z bicza strzelił! Nim zdążyłam zarejestrować, że się zaczął, to się skończył. Gnałam przez te 30 dni jak szalona, nogi pogubiłam kilka razy, głowę też w pośpiechu potrafiłam gdzieś przypadkiem kilka razy zapodziać. Cały ten dziki pęd, nawał pracy i ciągłe wyjazdy sprawiły, że na blogu zapanowała nieplanowana cisza. Grobowa. Ale staram się wygrzebać z głębin organizmu zapasy energii i powoli wyłażę z krypty. Idzie mi to dosyć opornie, ale dochodzi już do mnie przedzierające się przez szczeliny światło, więc zmierzam w dobrym kierunku…
Żeby ten dobry kierunek utrzymać, nie wykorzystać zbyt szybko tych skromnych zasobów energii i nie zniechęcić się zupełnie, przygotowuję póki co bardzo proste i szybkie posiłki. Cięższy kaliber musi jeszcze trochę poczekać.
I tak, mam dla Was dzisiaj przepis na prostego, szybkiego i pysznego „holenderskiego dzidziusia”. Tak, tak, dobrze przeczytaliście. Brzmi intrygująco i dość kanibalistycznie, prawda? Będzie jeszcze ciekawiej, jeśli dodam do tego, że dzidziuś wcale nie jest dzieckiem, jego holenderski pochodzenie to tak naprawdę „ukryta opcja niemiecka”, a tak w ogóle, to wszystkiemu winna pewna Amerykanka… Sprawa do „Archiwum X”? Niekoniecznie.
Wspomniany przeze mnie „holenderski dzidziuś”, ang. „Dutch baby” (rzadziej „Dutch puff” – holenderskie ciasto francuskie, to dopiero!), to nic innego jak bardzo popularny w Stanach Zjednoczonych naleśnik z wysokim brzegiem, serwowany na śniadanie lub deser, zapiekany zazwyczaj w żeliwnej lub metalowej patelni. Przygotowuje się go z mleka, jajek, mąki oraz cukru, często z dodatkiem cynamonu, wanilii i owoców. Podawany jest zwykle ze świeżo wyciśniętym sokiem z cytryny, masłem, cukrem pudrem, dżemami owocowymi lub owocami sezonowymi. Jego kulinarnym pierwowzorem był niemiecki naleśnik Pfannkuchen. Skąd więc tak niecodzienna nazwa? Aby rozwikłać tę zagadkę, potrzebna będzie mała podróż w czasie i przestrzeni.
Przyjmuje się, że nazwę „Duch baby” wymyśliła dla owych naleśników córka pewnego amerykańskiego restauratora, który w pierwszej połowie XX wieku prowadził swoją działalność na terenie Seattle. A dlaczego „Dutch”, czyli holenderski, a nie „Deutsch”, czyli niemiecki, skoro przepis przybył do Stanów Zjednoczonych wraz z liczną grupą niemieckich imigrantów? Otóż, nie od dziś wiadomo, że Amerykanie lubią iść na skróty, a że „Dutch” było o wiele łatwiej wypowiedzieć niż „Deutsch”, to zamiast „dzidziusiów niemieckich” mamy „holenderskie”… Żeby jednak Niemcom nie było tak ogromnie przykro, że za ich plecami zrobiono z nich Holendrów, nadmienię, że w niektórych miejscach można się też natknąć na „holenderskiego dzidziusia” pod nazwą „German pancake”, czyli „naleśnik niemiecki”, czy też „Bismarck”.
U mnie dzisiaj „dzidziuś” w jesiennej odsłonie – z aromatycznymi, korzennymi gruszkami. Polecam, pycha!
SKŁADNIKI NA 4-6 PORCJI:
Naleśnik*:
- 3 duże jaja
- 3/4 szklanki mleka 3,2%
- 3/4 szklanki mąki pszennej tortowej (typ 450)
- 1/2 łyżki jasnego cukru trzcinowego
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
- szczypta soli
- 2 łyżki masła, najlepiej klarowanego
(UWAGA! Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.)
Korzenne gruszki:
- 4 duże gruszki
- sok z połowy cytryny
- 1 łyżka masła
- 1/2 łyżki cukru Muscovado
- 3 gwiazdki anyżu
- 3 goździki
- 2 strączki zielonego kardamonu
- 1 cm kawałek imbiru, starty na tarce o małych oczkach
- 1 laska cynamonu
- szczypta mielonej gałki muszkatołowej
- 70 ml brandy (opcjonalnie)
Dodatkowo do podania, opcjonalnie:
- śmietanka kremówka 30% lub 36%, ubita z cukrem z wanilią
- kwaśna śmietana lub jogurt naturalny
- cukier puder
WYKONANIE:
Naleśnik:
Piekarnik nagrzać do 220°C. Do nagrzanego piekarnika wstawić żeliwną lub metalową patelnię (lub inną okrągłą formę z wysokim rantem) o średnicy ok. 26 cm i nagrzewać ją w piekarniku przez 10 minut.
W tym czasie przygotować ciasto.
Jaja wbić do miski, roztrzepać. Dodać mleko, ekstrakt z wanilii, cukier i szczyptę soli. Roztrzepać.
Mąkę przesiać, dodać do miski z masą jajeczną i energicznie mieszać rózgą kuchenną do czasu połączenia się składników i uzyskania gładkiego ciasta.
Nagrzaną patelnię ostrożnie wyjąć z piekarnika, położyć na niej masło, a kiedy się roztopi, rozprowadzić je po dnie i brzegach patelni. Od razu, delikatnie, wlewać na środek patelni ciasto.
Patelnię z ciastem wstawić ponownie do piekarnika i zapiekać przez 10-15 minut, do czasu mocnego zrumienienia się brzegów i środka naleśnika.
Uwaga! Naleśnik w trakcie pieczenia bardzo mocno urośnie, po wyjęciu z piekarnika lekko opadnie.
Gruszki:
W czasie zapiekania naleśnika, przygotować gruszki.
Do miski wlać sok z cytryny.
Gruszki umyć, osuszyć, obrać, usunąć gniazda nasienne, pokroić na ćwiartki lub ósemki i od razu przełożyć do miski z sokiem (dzięki temu nie zbrązowieją). Wymieszać.
Na patelni roztopić masło. Dodać cukier Muscovado, dokładnie rozprowadzić go w maśle. Kiedy cukier się rozpuści, na patelnię wrzucić gruszki oraz wszystkie przyprawy. Na mocnym ogniu smażyć gruszki po 2-3 minuty z każdej strony. Na samym końcu, do zrumienionych gruszek, wlać brandy (opcjonalnie). Odparować nadmiar płynu (ok. 2 minuty na mocnym ogniu).
Na upieczony, gorący naleśnik wyłożyć gorące owoce. Porcjować, podawać bez dodatków lub, wedle uznania, z bitą śmietaną, kwaśną śmietaną, jogurtem naturalnym, cukrem pudrem…
SMACZNEGO!
* Przepis na ciasto naleśnikowe na podstawie: Bon Appétit Magazine
**Tworząc wpis, korzystałam z: Wikipedia
ależ pyszności!
czy z mąką orkiszową można próbować?
Nie dość, że pyszne, to dodatkowo proste i szybkie, czyli danie idealne 🙂
Z orkiszową jasną (typ 550, typ 650) jak najbardziej można 🙂
Pozdrawiam!
Dziękuję! Muszę spróbować!
Spróbuj i daj znać, jak wyszło 🙂
Ależ to musi być przepyszne!
Oj, jest, jest… 🙂
Fajny naleśnior.
Bardzo fajny 🙂 A jaki dobryyy… 🙂
To juz przesada, żeby tak drażnić mój wzrok-teraz nic tylko muszę to zrobić!!!!! Ciekawe czy z innymi owocami też fajnie by wyszło – chociaż gruszki uwielbiam! Mniam
Zrób, zrób, bo bardzo zacny to naleśnik 🙂 Jeżeli masz ochotę na inne owoce, śmiało! Gruszki to tylko moja nieśmiała propozycja. Do „dzidziusia” pasują tak naprawdę wszystkie owoce 🙂
Niedziela wydaje mi się odpowiednim porankiem 😀
Idealnym! 😀
Ależ fajny ten naleśnik 🙂 Koniecznie muszę wypróbować, bo wygląda wspaniale 🙂
Jest tak prosty i pyszny, że naprawdę żal nie zrobić 🙂 Uwaga, jest mocno uzależniający 😉
Fajowy przepis! Spróbuję na świąteczne śniadanko;)
Bardzo fajny, bardzo prosty, bardzo smaczny – śniadanko idealne 🙂