Bulwianiki. Z cyklu „Tak smakuje Podkarpacie”…

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Nie miałam zbyt wielu okazji, aby porozmawiać z Pradziadkami o ich dzieciństwie, o młodości, o życiu w trakcie wojny i radzeniu sobie po jej zakończeniu. Najpierw byłam na takie rozmowy za mała, potem sądziłam, że na pewno jeszcze zdążę, by za kilka chwil przekonać  się, że jednak mi się to nie uda….

Dziadek mojej Mamy urodził się w polskiej rodzinie mieszkającej we wsi Tarnawa (dzisiejszy rejon starosamborski obwodu lwowskiego Ukrainy) dokładnie 70 lat przede mną. Prababcia była córką Polaka i Ukrainki. Przyszła na świat we wsi Pietnice (dzisiejszy rejon starosamborski obwodu lwowskiego Ukrainy) kilka lat po swoim przyszłym mężu. Jak i kiedy się poznali, co interesowało ich w młodości, nie wiem. Wiem, że mimo tego iż ojciec Prababci był kolejarzem i otrzymywał deputaty żywności, cierpieli w czasie wojny ogromny głód. Wiem, że z dwójką małych dzieci, wraz z wieloma innymi rodzinami ze wschodnich terenów Ukrainy, jesienią 1945 roku przybyli do Polski. Przez kilka miesięcy szukali swego miejsca na ziemi. Znaleźli je, podobnie jak niemal 300 innych osób, w Besku. Zajęli opuszczony przez wysiedlonych Ukraińców dom, założyli gospodarstwo i uczyli się żyć w zupełnie nieznanym miejscu, wśród zupełnie nieznanych ludzi.

Mój Pradziadek był zamkniętym w sobie człowiekiem, trzymał bliskich na dystans. Nie przypominam sobie, żeby brał któreś z wnucząt na kolana, czy gładził je po włosach. Prababcia była Aniołem. Dobrem stąpającym po ziemi. Do Prabaci biegło się z radością. To jej jako pierwszej pokazałam swojego pieska, Puszka, to u niej spędziłam swoje pierwsze pozadomowe wakacje (mieszkała po drugiej stronie ulicy…), to u niej szukałam pociechy po burze od Rodziców.

I to Ona nauczyła moją Mamę gotować. Gotować najlepiej na świecie. Oddałabym wiele, żeby móc teraz przebiec do niej przez ulicę i zjeść zrobionego jej ciepłymi, drobnymi dłońmi, wyjętego prosto z pieca bulwianika…

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

SKŁADNIKI NA OK. 20 BULWIANIKÓW:
Ciasto:
550 g mąki pszennej (najlepiej bułkowej – typ 650 lub luksusowej – typ 550)
20 g drożdży świeżych (lub 10 g drożdży suchych)
1 szklanka ciepłego mleka
2 małe jaja
1 żółtko
1,5 łyżeczki soli
1 łyżeczka cukru
60 g roztopionego masła
(UWAGA! Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.)

Farsz:
1 kg ziemniaków
300 g półtłustego lub chudego twarogu
1 duża cebula (lub 2 mniejsze)
2 łyżki masła
sól, pieprz

Dodatkowo:
40 g roztopionego masła do posmarowania bulwianików

WYKONANIE:
Farsz:
Ziemniaki obrać, umyć i ugotować w lekko osolonej wodzie do miękkości. Odcedzić, utłuc bardzo dokładnie tłuczkiem do ziemniaków, wystudzić. W trakcie studzenia ziemniaki ponownie kilka razy dokładnie utłuc. Wystudzone ziemniaki można przecisnąć przez praskę lub zmielić, ale nie jest to konieczne.
Cebulę pokroić w drobną kosteczkę i podsmażyć na maśle na złoty kolor.
Do wystudzonych ziemniaków dodać rozkruszony twaróg, podsmażoną cebulę i bardzo dokładnie utłuc farsz tłuczkiem do ziemniaków. Doprawić pieprzem i solą do smaku. Wymieszać.

Ciasto:
Jaja i żółtko roztrzepać.
Mąkę przesiać do miski.
Pokruszone drożdże świeże zalać 1 szklanką ciepłego mleka, dodać łyżeczkę cukru, lekko wymieszać i odstawić do podrośnięcia na 20-30 minut (jeżeli używacie drożdży suchych, dodać je bezpośrednio do mąki).

Do mąki dodać sól, roztrzepane jajka oraz podrośnięte drożdże. Wymieszać, wyrabiać ciasto ręką lub za pomocą miksera ze specjalnym hakiem do ciasta drożdżowego (na początku będzie klejące, tak ma być, nie należy dosypywać mąki), dodając stopniowo po 2 łyżki masła. Każdą kolejną porcję masła dodawać dopiero wówczas, kiedy ciasto w całości wchłonie poprzednią.
Ciasto wyrabiać do momentu, aż będzie gładkie, elastyczne, łatwo będzie odchodziło od miski i ręki.
Wyrobione ciasto uformować w kulę, włożyć do oprószonej mąką dużej miski, przykryć ścierką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na około 1,5 godziny. Ciasto powinno podwoić swoją objętość.

Wyrośnięte ciasto uderzyć pięścią, wyjąć na lekko oprószoną mąką stolnicę, krótko wyrobić i podzielić na 2 równe części. Każdą rozwałkować na grubość ok. 5 mm i za pomocą szerokiego kubka wycinać koła. Każde koło delikatnie rozpłaszczać na dłoni i nakładać na nie po kopiatej łyżce farszu. Naciągając lekko ciasto z czterech stron ku górze, tworzyć pakieciki (na wierzchu powinien powstać znak X, krawędzie ciasta skleić, w trakcie pieczenia delikatnie się rozchylą). Można także formować okrągłe bułeczki.

Bulwianiki układać w sporych odstępach na wyłożonej papierem do pieczenia blasze (te w formie pakiecików sklejeniem do góry, te w kształcie bułeczek sklejeniem do dołu). Przykryć ściereczką i pozostawić do wyrośnięcia na ok. 30 minut.

Wyrośnięte bulwianiki obficie smarować roztopionym masłem i wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 210°C. Piec przez 10-15 minut do złotego koloru. Studzić na kratce.

Bulwianiki doskonale smakują na ciepło, ze szlanką mleka, kefiru lub maślanki.

SMACZNEGO!

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

18 replies to “Bulwianiki. Z cyklu „Tak smakuje Podkarpacie”…

  1. Kolejny wspanialy wpis Kasiu 🙂 I super przepis. Moj Piotrek oczywiscie o bulwianikach nie slyszal, co mnie niw dziwi, bo on znalz domu tylko rosol, kapuste i schabowe 😛 ale jak mu pokazalam, to powiedzial, ze tez takie chce, wiec chyba nie mam wyjscia 🙂

    1. Gosiu, dziękuję! 🙂
      Przepis na bulwianiki odchodzi w zapomnienie, umiera wraz z ludźmi, którzy kiedyś, dawno temu, przywieźli go ze sobą z Ukrainy, więc zupełnie mnie nie dziwi, że Twój mąż ich nie zna…

  2. Mama mojego taty rowniez pochodzi z Kresow (spod Lwowa). Pamietam, jak kiedys wspominala om swoim dziecinstwie, ale nigdy tego nie spisalam (z tych samych powodow co ty), a teraz niestety pamiec babci juz nie ta sama…. Nigdy bulwianek nie piekla, ale ja sobie ten przepis zachowam, by go wyprobowac przy najblizszej okazji:)

    1. Mnie nawet przez myśl nie przeszło, żeby coś spisywać… :/ A szkoda.
      Bulwianiki polecam, są naprawdę pyszne 🙂
      Pozdrowienia dla Babci!

  3. Piękna historia. Przykro mi, że Twojej ukochanej Babci nie ma juz z Tobą, bo doskonale wiem, jak dobrze jest schować się u Babci przed całym złem świata.
    Poczytałam sobie o Twojej rodzinnej miejscowości w internecie. Bardzo malownicza okolica.
    Dziadkowie ze strony taty też po wojnie osiedlili się na „obcych” terenach w okolicach Wrocławia, zajmując poniemiecką szkołę. Udało im sie jednak osiedlić tam z częścią rodziny, nie czuli się, aż tak bardzo obco. Jednak szybko przenieśli się do Katowic.
    Pozdrawiam 🙂
    PS. O buliwankach słysze po raz pierwszy. Przepis do wypróbowania!

    1. Mieć Babcię, pod fartuszkiem której zawsze można znaleźć schronienie, to wielki skarb…
      Bulwianiki polecam i zapraszam na piękne Podkarpacie 🙂

    1. Musisz zatem spróbować bulwianików, aby móc to ostatecznie ocenić 😉 Dziękuję za miłe słowa i życzę smacznego 🙂
      Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

close-alt close collapse comment ellipsis expand gallery heart lock menu next pinned previous reply search share star