Czekoladowe ciasto z jabłkami i orzechami „salcesonem” (co za krzywda!) zwane

Nie mam pojęcia, kto i kiedy jako pierwszy nazwał to pyszne ciasto „salcesonem”. Nie wiem, jak bardzo szalony, pijany czy spragniony mięska, skórek i wieprzowych uszu gotowanych w pęcherzu był, ale nigdy mu tej przewiny nie wybaczę. Dzięki niemu czekoladowy placek, smak mojego dzieciństwa, po wieki wieków będzie przypominał mi o istnieniu wyrobu wędliniarskiego, od którego odrzuca mnie do innej galaktyki. Dziękuję bardzo!

Stękam nad tą nazwą od ponad dwudziestu już lat. Obiecuję sobie, że nigdy więcej nie użyję jej w odniesieniu do ciasta z jabłkami, które tak często jadałam będąc brzdącem, po czym łapię się na tym, że jednak do tej nieszczęsnej głowizny w żołądkach wieprzowych wracam. Kopiując przepis z zeszytu mojej Mamy, najpierw okropną nazwę pominęłam i zapisałam recepturę jako „czekoladowe ciasto z jabłkami”, by po kilku dniach dodać nawias, a w nawiasie… „salceson”, a jakże!

Niechaj salcesonu kiedyś w sklepie braknie dla tego, kto wyrządził temu zacnemu wypiekowi taką krzywdę! Ciasto jest przepyszne! Bogate w jabłka i orzechy, wilgotne, nieprzesłodzone, długo zachowujące świeżość… Idealne do herbaty lub kawy. Róbcie i zajadajcie się. Niech Wam się uszy (byle nie wieprzowe) trzęsą!

SKŁADNIKI:

Ciasto:

  • 6 jaj (M)
  • 1 i 3/4 szklanki mąki pszennej tortowej (typ 450)
  • 2/3 szklanki cukru
  • 1/2 szklanki oleju słonecznikowego
  • 2 i 1/2 łyżki kakao
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • 500-600 g kwaśnych jabłek (waga przed obraniem)
  • 100 g posiekanych orzechów włoskich

(UWAGA! Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.)

Ganache (polewa czekoladowa):

  • 100 ml śmietanki kremówki 30%
  • 1 łyżka masła
  • 50 g gorzkiej czekolady*
  • 50 g mlecznej czekolady*

WYKONANIE:
Ciasto:
Mąkę, proszek do pieczenia oraz kakao przesiać do miski, wymieszać, odstawić.
Jabłka obrać, usunąć gniazda nasienne, pokroić w centymetrową kostkę i połączyć z sokiem z cytryny.

Białka oddzielić o żółtek i ubić je ze szczyptą soli na sztywną pianę. Ciągle ubijając, dodawać po łyżce cukru. Kiedy piana zgęstnieje i stanie się lśniąca, dodawać po jednym żółtku, ciągle miksując. Miksować tylko do momentu połączenia się składników.

Do piany dodać połowę mąki z kakao i delikatnie wymieszać szpatułką. Dodać drugą połowę mąki z kakao i ponownie delikatnie wmieszać ją w pianę. Dodać jabłka, posiekane orzechy oraz olej, wymieszać szpatułką. Ciasto powinno być gęste.

Gotowe ciasto przełożyć do wyłożonej papierem do pieczenia (samo dno) tortownicy o średnicy 22 cm**, delikatnie wyrównać. Piec przez 60 minut (lub dłużej, do tzw. „suchego patyczka”) w temperaturze 150-160°C (z termoobiegiem), najlepiej nieco poniżej środkowej półki piekarnika.

Upieczone ciasto przestudzić w formie. Przestudzone wyjąć z tortownicy, odwrócić spodem do góry, usunąć papier, ponownie odwrócić i wystudzić całkowicie na kratce.

Ganache:
Śmietankę wlać do rondelka, dodać masło i zagotować. Zdjąć z ognia i natychmiast dodać połamaną na małe kawałki gorzką i mleczną czekoladę. Odstawić na minutę, po czym wymieszać szpatułką do połączenia i otrzymania lśniącej, gęstej polewy.

Wystudzone ciasto polać ciepłą polewą czekoladową. Odstawić do lekkiego jej stężenia.

SMACZNEGO!

* Można użyć 100 g czekolady mlecznej, jako że ciasto nie jest mocno słodkie.

** U mnie była to tortownica o średnicy 20 cm. Chciałam, aby ciasto było wyższe.

21 replies to “Czekoladowe ciasto z jabłkami i orzechami „salcesonem” (co za krzywda!) zwane

  1. Nie wiem czemu się czepiasz nazwy. Czyż to nie brzmi uroczo: „chcesz kawałek salcesonu do kawy?” 😉
    Nie pamiętam przepisu, wg którego piekłam kiedyś salceson, wiem, że środek był nieco bardziej urozmaicony: były tam wiśnie z kompotu, gruszki z kompotu (twórczość własna mojej matki) i chyba co się nawinęło pod rękę. I żadnej polewy nie potrzebował, bo kto to widział żeby salceson czekoladą polewać.
    Ta oblizana łyżeczka na zdjęciu pięknie wygląda… Nadaje ludzkiego wymiaru tym tak pięknie dopieszczonym fotografiom.

    1. Ja z natury wielce czepialska jestem, to się i na „salceson” uwzięłam 😉
      Do tego ciasta rzeczywiście można wrzucić wszystko, co się człowiekowi pod rękę nawinie. Jak to do salcesonu… Moja Mama też nigdy go niczym nie polewała, a ja lubię ubabrać ciasto w czekoladzie (i siebie od stóp do głów przy okazji też).
      Ludzka łyżeczka dziękuje za komplement! 🙂

  2. Salceson, pleśniak, styropian… Nie mam pojęcia, kto te nazwy wymyśla. Najważniejsze, że ciasto pyszne 🙂

  3. Nazwa rzeczywiście niezbyt szczęśliwa, ale zdjęcia i opis zachęcają do spróbowania. Pięknie wyszło to Twoje ciasto! Pozdrowienia 🙂

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

close-alt close collapse comment ellipsis expand gallery heart lock menu next pinned previous reply search share star