Upały ciągle dają mi się we znaki… Nie mam ochoty na stanie przy garach, nie mogę się skupić na tłumaczeniu dokumentów do pracy, rzuciłam w kąt ukochanym Murakamim, bieganie nie wchodzi w grę, nawet odświeżanie repertuaru Black Sabbath nie jest w stanie mnie zrelaksować. Dobrze, że trwa wielkoszlemowy turniej na kortach Rolanda Garrosa… Siedzę i patrzę na przelatującą nad siatką żółtą piłeczkę i choć na chwilę udaje mi się zapomnieć o tym, jak jest mi gorąco i jak tego nie znoszę. Jutro ma się wreszcie ochłodzić, więc będzie mi dane wrócić do żywych i ugotować coś innego niż makaron z sosem pomidorowym.
Wykorzystując czas kulinarnej posuchy, przedstawiam Wam przepis na dżem, który zrobiłam dwa tygodnie temu, kiedy lilak kwitł w najlepsze. Teraz po lilaku pozostało tylko wspomnienie i małe słoiczki z jego zapachem zamkniętym w środku. Chyba pora zamknąć w nich także róże….
SKŁADNIKI:
Na napar:
3 szklanki kwiatów lilaka (dowolnego koloru, kwiaty odrywać w całości, ale bez zielonych części)
2,5 szklanki wrzącej wody
Pozostałe:
2-3 szklanki kwiatów lilaka (najlepiej ciemnofioletowego koloru, kwiaty odrywać w całości, ale bez zielonych części); im więcej kwiatów, tym lepiej
500 g cukru
sok z jednego czerwonego grejpfruta
sok z połowy cytryny
2,5 łyżki pektyny
WYKONANIE:
Dzień przed zrobieniem dżemu przygotować napar.
3 szklanki kwiatów lilaka przełożyć na sito. Opłukać letnią wodą. Delikatnie osuszyć ręcznikiem papierowym. Przełożyć do dużego słoika, zalać wrzącą wodą, zakręcić słoik i zostawić na co najmniej 12 godzin.
Na drugi dzień zawartość słoika odcedzić, kwiaty odcisnąć i wyrzucić.
Otrzymany napar przelać do garnka. Dodać cukier i pektynę. Dokładnie wymieszać. Postawić na ogniu, doprowadzić do wrzenia i gotować przez 10-15 minut.
W czasie gotowania naparu połączyć umyte i osuszone kwiaty lilaka (2-3 szklanki) z sokami z grejpfruta i cytryny.
Dodać do gotującego się syropu cukrowego i wszystko gotować jeszcze przez 3-5 minut. Zdjąć z ognia.
Gorący dżem przełożyć do wyparzonych i suchych słoików, szczelnie zakręcić, odwrócić słoiki do góry dnem i zostawić na kilka-kilkanaście godzin. Po tym czasie sprawdzić, czy wieczka słoików są wklęśnięte (jeżeli nie, przetworów nie można przechowywać dłużej niż 1-1,5 tygodnia w lodówce) i przechowywać dżem w ciemnym, chłodnym i suchym miejscu, nie dłużej niż 10-12 miesięcy.
SMACZNEGO!
Zapraszam do udziału w konkursie:
http://www.fochygochy.blogspot.com/2014/05/konkurs-z-ksiazka-w-tle.html
Dla samego wyglądu warto go przygotować, bo wyglądem urzeka!
To prawda 🙂 Lubię sobie na niego popatrzeć, nim go zjem 🙂
Nie pomyślałabym o dżemie z bzu… Muszę taki zrobić 🙂
Tylko skąd tu wziąć te pektyny…?
Nie wiem niestety, gdzie można kupić w Danii pektyny… W Polsce pektynę jabłkową można dostać w sklepach z ekologiczną żywnością i w sklepach internetowych. Myślę jednak, że brak pektyny na sklepowych półkach nie stanowi problemu. Wystarczy wymieszać „pół na pół” zwykły cukier z cukrem żelującym (mającym w swym składzie pektyny owocowe) i gotowe 🙂
Skąd pomysł na takowe danie?
Uwielbiam bez. Jego zapach, podobnie jak zapach jaśminu, przywodzi mi na myśl dzieciństwo, zabawy w ogrodzie Dziadków… Moi Rodzice przez wiele lat robili z lilaka nalewkę. Wiedząc, że kwiaty bzu są jadalne i ja postanowiłam z niego coś w kuchni wyczarować 🙂 Ot, cała historia 🙂
Pozdrawiam!
Nigdy wcześniej się z bzowym (lilakowym) dżemem nie spotkałam. W tym roku już za późno ale w przyszłym muszę go skosztować. Uwielbiam zapach bzu! Dzięki za inspirację 🙂
Bardzo proszę 🙂 Czekam na przyszłoroczne wrażenia 🙂
Czy zamiast pektyny mogę dać agar?
Możesz, pod sam koniec gotowania. Dżemik wyjdzie bardziej galaretkowaty, ale równie smaczny 🙂
Pozdrawiam!