Jego Wysokość Pączek.
Bajeczny.
Rewelacyjny.
Piekielnie pyszny.
Delikatny, mięciutki i puszysty.
Z wspaniałym, powtarzam, wspaniałym nadzieniem ajerkoniakowym i polewą z gorzkiej czekolady.
Mogłabym mu śpiewać pieśni pochwalne i wiersze podniosłe o nim pisać, ale oszczędzę tego i jemu, i Wam.
Pączek ów większej ilości komplementów mych chyba nie potrzebuje.
Jaki ów pączek jest, każdy widzi.
Bardzo, bardzo, bardzo polecam!
SKŁADNIKI NA 20-25 PĄCZKÓW:
(Deser przeznaczony tylko dla osób powyżej 18. roku życia.)
- 500 g mąki pszennej luksusowej (typ 550)
- 30 g drożdży
- 3 żółtka
- 2 jaja
- 220 ml ciepłego mleka 3,2%
- 30 ml śmietanki kremówki 30%
- 60 g cukru
- 120 g masła
- 30 ml spirytusu lub czystej wódki
- dwie szczypty soli
(UWAGA! Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej. Mleko lekko podgrzane.)
Krem ajerkoniakowy:
- 250 ml gęstego domowego ajerkoniaku lub Advocaatu
- 50 ml mleka 3,2%
- 50 ml śmietanki kremówki 30%
- 3 żółtka
- 1 łyżka cukru
- jedna laska wanilii
- 25 g mąki pszennej tortowej (typ 450) lub luksusowej (typ 550)
Polewa czekoladowa:
- 200 g gorzkiej czekolady (min. 70% kakao)
- 1 łyżka masła, opcjonalnie
Dodatkowo:
- 1 kg smalcu, do smażenia pączków*
- płatki migdałowe, do dekoracji pączków, opcjonalnie
WYKONANIE:
Krem ajerkoniakowy:
Żółtka i cukier umieścić w misce. Ubijać mikserem (ustawionym na najwyższe obroty) do czasu, aż powstanie jasny, gęsty krem. Dodać przesianą mąkę oraz ziarenka z laski wanilii (pustą laskę zachować) i zmiksować. Wlać ajerkoniak lub Advocaat i zmiksować do połączenia.
Do rondla z grubym dnem wlać mleko i śmietankę, dodać pustą laskę wanilii, postawić na ogniu, zagotować. Natychmiast zdjąć z ognia, wyjąć wanilię i wlewać cienkim strumykiem do miksowanej na wolnych obrotach masy jajeczno-ajerkoniakowej.
Całość od razu przelać do rondla po mleku, postawić na średnim ogniu i gotować do czasu, aż krem zgęstnieje. W trakcie gotowania krem należy ciągle mieszać rózgą kuchenną.
Gotowy krem zdjąć z ognia i odstawić do całkowitego wystudzenia.
Pączki:
Do miseczki wkruszyć drożdże, zalać je 125 ml ciepłego mleka, dodać łyżkę cukru i 2 łyżki mąki, lekko wymieszać i odstawić w ciepłe miejsce do podrośnięcia na około 20 minut.
Masło roztopić w rondelku. Przestudzić.
Mąkę przesiać do dużej miski, zrobić w niej wgłębienie i wlać do niego zaczyn. Dodać resztę mleka, śmietankę, resztę cukru, żółtka, jaja, sól oraz alkohol i zamieszać wszystko drewnianą łyżką. Kiedy składniki się połączą, zacząć wyrabiać ciasto (można użyć miksera ze specjalnym hakiem do ciasta drożdżowego), dodając po 2 łyżki masła. Każdą kolejną porcję masła dodawać dopiero wówczas, kiedy ciasto w całości wchłonie poprzednią. Ciasto na początku będzie bardzo klejące, tak ma być, nie należy dosypywać mąki.
Wyrabiać do momentu, aż ciasto będzie gładkie, elastyczne, będzie odchodziło od miski i ręki. Powinno być „luźne” i delikatne.
Wyrobione ciasto przełożyć do oprószonej mąką lub wysmarowanej olejem dużej miski, przykryć ścierką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 1-1,5 godziny. Powinno podwoić swoją objętość.
Wyrośnięte ciasto mocno uderzyć pięścią, wyjąć na oprószoną mąką stolnicę, krótko wyrobić, podzielić na dwie części, każdą rozciągnąć lub rozwałkować na placek o grubości 1 cm. Za pomocą zwykłej szklanki wycinać koła i układać je w sporych odstępach na oprószonych mąką deskach. (Resztki ciasta należy połączyć, rozwałkować i wyciąć kolejne pączki.) Przykryć ścierką i pozostawić w ciepłym miejscu na 20-30 minut do wyrośnięcia. Pączki powinny być dobrze napuszone, ale nie mogą być przerośnięte.
(Pączki można też formować ręcznie. Wyrośnięte ciasto wyjąć na oprószoną mąką stolnicę, krótko wyrobić, odrywać kawałki ciasta – po ok. 50-55 g na pączek – formować kulki i układać je w sporych odstępach na oprószonych mąką deskach. Przykryć ścierką i pozostawić w ciepłym miejscu na 20-30 minut do wyrośnięcia. Powinny być dobrze napuszone, ale nie mogą być przerośnięte.)
Wyrośnięte pączki smażyć w głębokim tłuszczu, najlepiej smalcu, o temperaturze 175°C** (przydaje się termometr spożywczy lub frytkownica, która ma regulowaną temperaturę smażenia). Pączki należy smażyć partiami, po 4-5 sztuk, na ciemnozłoty kolor z obydwu stron (po ok. 2 minuty z każdej).
Usmażone pączki wyjmować z tłuszczu łyżką cedzakową i osączać na papierowym ręczniku.
Za pomocą szprycy lub rękawa cukierniczego z długą, ostrą końcówką nadziewać lekko ciepłe pączki wystudzonym kremem ajerkoniakowym.
Polewa z gorzkiej czekolady:
Czekoladę połamać na kawałki i wraz z masłem (masło można pominąć) włożyć do metalowej lub szklanej miski.
Miskę umieścić na garnku z niewielką ilością wrzącej wody – miska nie może dotykać lustra wody! – rzadko mieszając, podgrzewać w kąpieli wodnej do czasu, aż czekolada i masło całkowicie się rozpuszczą. Od razu zdjąć miskę z polewą znad garnka z wodą.
Wystudzone pączki zanurzać do połowy w gorącej rozpuszczonej czekoladzie. Można udekorować je płatkami migdałowymi. Ja je pominęłam, bo pączki i tak są już bardzo bogate.
Udekorowane pączki odłożyć do lekkiego stężenia polewy lub zajadać się nimi od razu. Kto by się przejmował czekoladą na nosie, brodzie czy czole.
SMACZNEGO!
* Jeżeli nie używacie smalcu, najlepszy będzie olej rzepakowy lub kokosowy – 1 litr.
** Tłuszcz należy rozgrzewać powoli.
Jeżeli nie posiadacie ani termometru cukierniczego, ani frytkownicy z termostatem i smażycie pączki „na oko”, najlepiej robić to w szerokim i niewysokim garnku postawionym na średnim ogniu.
Tłuszcz powinien być dobrze rozgrzany, a liczba pączków smażonych na raz nie powinna przekraczać 5. Większa liczba pączków znacznie obniży temperaturę tłuszczu i ciasto mocno nim nasiąknie, nim proces smażenia się rozpocznie.
Pączków nie należy smażyć na bardzo mocnym ogniu. Przy zbyt wysokiej temperaturze tłuszczu ciasto nie będzie rosło równomiernie – środek pozostanie zbity, a skórka, która mocno pójdzie do góry, będzie od niego odstawać.
zapowiada się bajecznie!
Dziękuję! Są pyszne, gorąco polecam! 🙂
Wyglądają przepysznie, z przyjemnoscia częstuję się 🙂
Bardzo mi miło 🙂
Gdzie te czasy, kiedy na widok takiego pączka ślinotoku bym dostała… Jednak, po okresie testowania rozmaitych pączków powróciłam do jedynie słusznych: w lukrze i z konfiturą/dżemem z różą.
Ale zdjęcia przepiękne.
Dziękuję!
Ja bym się pod Twoimi słowami mogła podpisać. Już kiedyś o tym wspominałam, chyba przy okazji oponek, że dla mnie najlepsze i najprawdziwsze pączki to te z konfiturą lub dżemem, oblane lukrem bądź posypane cukrem pudrem. Jednak od czasu do czasu nachodzi mnie ochota na jakieś „eksperymenta” 😉 Mam jeszcze w zanadrzu pączki z jagodami z syropu i polewą z kremowego serka. Zaszalałam w tym roku 😉
a ja właśnie miałam ochotę na takiego pączka z ajerkoniakiem! robię za rok! 🙂
Ja na pewno też powtórzę 🙂 I zrobię to chyba wcześniej niż za rok 😉
wygląda wprost rozkosznie:)
Dziękuję! 🙂
Szałowe,po prostu!.
Dziękuję! 🙂
Mniam ! Najlepsze ! 😉
Ano! 🙂