Luty. Od czterech dni świeci słońce. Jest pięknie. U niektórych osobników zauważalny niebywały wzrost poziomu endorfin – rechoczą w pociągu o szóstej rano. A jeszcze kilka dni temu, kiedy do życia budził się szary i ponury piątek, z ust ich wydobywały się jeno jęki, stęki i wiązanki wulgaryzmów. Dużej części osobników zakrzywiła się też czasoprzestrzeń – wraz z promieniami słonecznymi niektórzy przenieśli się w inną strefę klimatyczną, gdzieś we wszechświecie. Zdjęli ciepłe czapki, zdjęli ciepłe kurtki, zdjęli ciepłe buty i z czerwonymi palcami, uszami i nosami, nie zważając na grawitację, pląsają unosząc się w powietrzu w swych dzianinowych płaszczykach, nieocieplanych balerinkach i króciutkich spódniczkach. A jeszcze kilka dni temu wracali do domów z torbami wypchanymi po brzegi zimowym przyodziewkiem kupionym po okazyjnej cenie na wyprzedażach.
Dzięki słońcu radość szerzy się w narodzie, ale zaprawdę, powiadam Wam – ja, w mroźnym lutym urodzona – luty jest okrutny i szybko szczęście to obróci wniwecz. Za rogiem czają się już zapewne mrozy siarczyste, gołoledzie i śnieżyce. A kiedy zza rogu już wyjdą, nic Wam po tych kawach mrożonych, które dzisiaj piliście, nic Wam po zimnych deserach, bo wredny luty sprawi, że o gorące jadło błagać będziecie. Wtedy, w te mroczne dni, potrzebny Wam będzie gorący i aromatyczny makaron z suszonymi grzybami w kremowym sosie. Zapewniam, że z takim makaronem na talerzu nawet luty rodem z Mordoru Wam niestraszny 😉
SKŁADNIKI NA 2 PORCJE:
200 g razowego makaronu fusilli (świderki)
80 g suszonych grzybów
125 g mascarpone
3 łyżki śmietany 18%
1 cebula
1 ząbek czosnku
1 łyżka masła lub oliwy extra vergine
1 szklanka wody, w której moczyły się grzyby
pęczek natki pietruszki
sól, pieprz
Dodatkowo:
2-3 łyżki posiekanej natki pietruszki do dekoracji makaronu
WYKONANIE:
Suszone grzyby opłukać w zimnej wodzie. Przełożyć do miski, zalać ciepłą wodą do przykrycia i odstawić na 2-3 godziny. (Uwaga! Woda ma przykrywać grzyby przez cały czas ich namaczania. Jeżeli grzyby wpiją wodę, należy ją uzupełnić.)
Po tym czasie grzyby odcedzić. Jeżeli są bardzo duże, można je pokroić na mniejsze kawałki.
Szklankę wody spod grzybów zostawić do sosu.
Cebulę pokroić w piórka.
Czosnek drobno posiekać.
Natkę pietruszki umyć, osuszyć, drobno posiekać.
Na patelni rozgrzać masło (lub oliwę) i zeszklić na nim cebulę. Dodać grzyby oraz posiekany ząbek czosnku i smażyć przez minutę. Wlać szklankę wody, w której moczyły się grzyby i gotować na średnim ogniu przez około 10 minut. Płyn powinien niemal w całości odparować.
Zdjąć z ognia, dodać serek mascarpone i energicznie mieszając dokładnie rozprowadzić go na patelni. Nie powinno być grudek. Dodać śmietanę, doładnie wymieszać.
Postawić ponownie na małym ogniu, doprowadzić do wrzenia i gotować jeszcze przez 2 minuty. Tuż przed końcem gotowania wsypać posiekaną natkę pietruszki. Zdjąć z ognia. Doprawić do smaku solą i świeżo zmielonym pieprzem.
W czasie przyrządzania sosu – w dużej ilości osolonej wody – ugotować makaron. Powinien być al dente.
Ugotowany i odcedzony makaron połączyć z gorącym sosem. Nakładać na talerze. Dekorować posiekaną natką pietruszki.
SMACZNEGO!
Uwielbiam makaron pod każdą postacią. Pyszne i sycące danie – idealne na mroźne dni 🙂
Pyszne, sycące i ekspresowe – najlepsze 😀
He he, nie m to jak powiew optymizmu 😉 Ja tam też do słońca głowę bez czapki wyciągam, ale że ja generalnie czapek nie noszę, to chyba nie ma tu mowy o nadmiernym optymizmie 🙂 A takim makaronem nie pogardzę tak czy owak, bo to dokładnie taki rodzaj jedzenia, jaki najbardziej do mnie przemawia. Najwyżej trzeba będzie potem trochę dłużej pobiegać 😉
Mój przyjaciel wysnuł kiedyś tezę, że ten niewiarygodny „optymizm” wynika właśnie z faktu, iż urodziłam się w lutym. A o lutym nie ma przecież żadnego pozytywnego przysłowia czy powiedzenia 😉 Odważne wnioski, ale coś w tym chyba musi być 🙂
Ja przez większość swego życia czapek nie (z)nosiłam. Nawet siarczysty mróz nie był w stanie mnie zmusić, aby jakąś wdziać na łepetynę. Ale starość mnie chyba dopada, bo od jakiegoś czasu bez czapki czuję się tak, jakby chłód wdzierał mi się do mózgu. Dlatego dziergam co jakiś czas nową i noszę z godnością 😀
O co, jak o co, ale o mozg trzeba dbac 😜
Uwielbiam makaron, jem go w dużych ilościach. Makaron plus grzyby to już klasyk u mnie na stole. Do tej pory nie próbowałam z serkiem mascarpone, ale propozycja wydaje się ciekawa. Dołączę go do już listy obiadowej od skumbrii.:)
U nas makaron to podstawa wyżywienia 🙂 Wraz z Małżonem wyznajemy zasadę, że jedyny niesmaczny makaron, to makaron nieugotowany 😀
Ha, to podobnie jak my, tylko u nas niesmaczny makaron, to rozgotowany makaron:D
Prawda, rozgotowany też bleee… 😀
Haha, jeszcze ciekawiej będzie w kwietniu, kiedy jako-tako ustabilizują się plusowe temperatury, a owe osobniki będą już w krótkich spodenkach i bluzkach na ramiączkach chodzić 😀
A jak wiadomo kwiecień też wredny i „deszczośniegiem” po nagich pęcinkach przyłożyć potrafi 😀
Oj straszysz ino,a makaronik wygląda apetycznie w tej pietruszkowej pierzynce, mam już pomysł na obiadek dzięki Tobie 😊
Małe straszonko zawsze w cenie 😀
Cieszę się, że jestem pomocna w tworzeniu obiadowego menu 🙂
Bardzo smakowity pomysł, dziwię się, że na to nie wpadłam! 😉
A widzisz! 😉 Przypadkiem sprawiłam, że spłynęło na Ciebie kulinarne oświecenie 😀
Zapowiada się bardzo apetycznie:)
Dziękuję! U nas już „po zapowiedziach” – zjadło się 😀
0.38 patrze na zdjęcia i marzę by to zjeść!!
Gdyby nie to trzygodzinne namaczanie grzybów, do 1.00 udałoby Ci się marzenie spełnić 😀
jesssu ja musze to zjeśc! na dodatek mam w domu wszystko, co trzeba:-)
Nie ma na co czekać, trzeba robić 🙂
Jakoś do suszonych grzybów nie mogę się przekonać .Stoją głęboko ukryte w szawce ,podarunek od teściowej ,a może chciała mnie otruć?…he,he.
Ha, ha, ha! Grzyby od teściowej rzeczywiście mogą się wydawać podejrzane 😉 Na szczęście ja mam bardzo dobrą teściową i bez obaw jem u niej grzybową 😀
Ja też ,to taki żarcik.